I WYWIAD I HONEYYEAR I





Nazywam się Asia Widzińska i wraz z moim świeżo poślubionym ukochanym Maćkiem Widzińskim wybraliśmy się w roczną podróż poślubną po Ameryce Południowej i Północnej. Poznaliśmy się na studiach,  byliśmy w jednej grupie na Wydziale Elektrycznym na Politechnice Warszawskiej. Rok przed obecną wyprawą byliśmy na naszej czwartej corocznej autostopowej podróży, podczas której zaręczyliśmy się na greckiej wysepce Milos, zaraz po udanej próbie złapania pierwszego jachtostopu. Wróciliśmy do Polski i na przedostatni semestr studiów pojechaliśmy na wymianę studencką do Hiszpanii i tam wymyśliliśmy nasz plan na przyszłość:
1. Wracamy na ostatnie pół roku przed ślubem (01.10.16) do Polski i tam piszemy nasze prace magisterskie, organizujemy  nasz ślub i przygotowujemy wyprawę! Wszystko na raz!
2. Bierzemy ślub.
3. Ruszamy do Ameryki Południowej - tylko nie samolotem, a jachtostopem przez Atlantyk.
W momencie,  gdy do Pani piszę jesteśmy już ponad 9 miesięcy w podróży. Przepłynęliśmy Atlantyk jako załoganci na ponad 16 m jachcie z koreańskim kapitanem, spędziliśmy z nim Święta Bożego Narodzenia na Wyspach Karaibskich, a następnie wspólnie popłynęliśmy przez Morze Karaibskie i Kanał Panamski. Tam pożegnaliśmy się z kapitanem Lee i ruszyliśmy w kierunku Ameryki Południowej.

Cały kontynent przemierzyliśmy z plecakami autostopem, począwszy od Kolumbii, przez Ekwador, Peru,  Boliwię, Argentynę i Urugwaj, a kończąc na Chile. Stamtąd mieliśmy samolot do USA, gdzie rozpoczęliśmy drugą część naszej podróży. Jak się okazało w Miami, najlepsze czasy autostopu w USA już minęły i aby móc zrealizować nasz plan musieliśmy kupić samochód. Aktualnie podróżujemy Fordem Explorerem z 1997 i po skończeniu wschodniego wybrzeża wyruszamy na zachód!
Pomysł na bloga powstał, gdy nasi znajomi i rodzina na wieść o naszej podróży prosili nas o regularny kontakt i przesyłanie zdjęć. Postanowiliśmy więc założyć fanpag
e, na którym zaczęliśmy opisywać nasze przygody i ciekawostki z każdego kraju... i coraz bardziej zaczęliśmy sie wkręcić! I cieszymy się, że wzbudzamy coraz większe zainteresowanie!








1. Pierwszy wyjazd - Kanary. Jak go wspominacie? Był on dobrym początkiem?


Zdecydowanie tak! Wybraliśmy lot samolotem na Gran Canarię ze względu na porę roku (autostopowanie po Europie jesienią nie należy do najprzyjemniejszych) i stamtąd,  posługując się informacjami zasięgniętymi z internetu, mieliśmy szukać jachtu, który przewiezie nas na drugą stronę globu. I jak się okazało na miejscu,  na ten pomysł wpadło co najmniej 50 osób z całej Europy. Nie martwiliśmy się tym zbytnio,  gdyż oboje mogliśmy pochwalić się doświadczeniem żeglarskim, a Maciek dodatkowo ma patent żeglarza śródlądowego. Po 8 dniach pytania każdego kapitana w marinie i oferowania swoich usług żeglarskich trafiliśmy na koreańskiego kapitana,  który zamierzał przekroczyć swoim jachtem Atlantyk i Pacyfik. I zgodził się nas zabrać do Ameryki Południowej w zamian za naszą pomoc!  Nie ma słów,  żeby opisać radość,  która nas ogarnęła! Szczęśliwi i pełni nadziei na dalsze przygody wyruszyliśmy w Ocean jako załoganci jachtu o wdzięcznej nazwie Agapanthe!








2. Które miejsce najbardziej zawładnęło waszymi sercami, do którego wrócilibyście ponownie?

Zwiedziliśmy naprawdę pokaźną liczbę krajów i każdy miał w sobie to "coś", ale jeśli mielibyśmy wybierać, byłaby to Kolumbia.
Kolorowa, radosna i nieujarzmiona, pełna muzyki oraz świetnego jedzenia. Ulice pełne są malutkich sklepików, gdzie możesz kupić coś smacznego, taniego i do tej pory nieznanego! Urzekła nas także gościnność Kolumbijczyków. Wielokrotnie zaskakiwały nas sytuacje, gdy np. policja brała nas na stopa i szukała nam następnego transportu lub osoby,  która przygarnęłaby nas do siebie na nocleg. Niektórzy kierowcy budzili w środku nocy żony, żeby mogły nas czymś ugościć lub zapraszali na rodzinne uroczystości.
A co najważniejsze, Kolumbia jest piękna!  Od wybrzeża karaibskiego, przez lasy tropikalne, aż do pasm andyjskich, widoki zapierają dech w piersiach, a aparaty wypełniają się tysiącem zdjęć. 






3.W jednym z wpisów pisaliście o Polce zamieszkałej w Panamie. Spotkaliście więcej polaków tam gdzie się ich najmniej spodziewaliście?


Oczywiście! Polacy są bardzo podróżującym 
narodem! Na Wyspach Kanaryjskich spotkaliśmy co najmniej 10 osób szukających jachtu, na szlakach andyjskich w Kolumbii dziwiliśmy się słysząc "Dzień dobry!" od przechodzących backpakersów, stolicę Ekwadoru zwiedzaliśmy z parą podróżników spotkanych na Kanarach, a w USA w Connecticut trafiliśmy do polskiej dzielnicy, gdzie zjedliśmy kluski śląskie i kupiliśmy polską kiełbasę. W Stanach mamy ciut więcej styczności z Polską niż w Ameryce Południowej, gdyż praktycznie każdy miał dziadka/kuzyna/żonę z Polski! Amerykanie znają parę polskich słów i bardzo pozytywnie wyrażają się o naszym kraju!





4.Jaka jest najmniej przyjemna sytuacja, która przydażyła się wam, podczas któregoś z wyjazdów?


Do jednej z najnieprzyjemniejszych przygód na pewno należy zaliczyć nasz pierwszy sztorm, który przeżyliśmy na Atlantyku. Jednak chcielibyśmy przytoczyć historię, kiedy poczuliśmy się naorawdę całkiem bezradni i bezsilni. Wydarzyło się to dosyć niedawno, bo ponad miesiąc temu w Karolinie Południowej w USA. Tam, w naszym Fordzie z 1997 roku ( którego kupiliśmy na Florydzie żeby realizować road trip po USA), zacząła nam migać kontrolka oznaczająca problem ze skrzynią biegów. Zajechaliśmy do najbliższego mechanika w mieścinie Andrews i usłyszeliśmy najgorsze słowa z możliwych: "Nie wiem, czy za 100 czy za 1000 mil, ale wasza skrzynia biegów wybuchnie". Był to najgorszy wyrok, jaki mogliśmy usłyszeć. Nasze marzenia zostały zniszczone przez brutalną rzeczywistość. 

Ale koniec historii nie jest już taki pesymistyczny! Gdy już przed oczami mieliśmy perspektywę przyśpieszonego powrotu do Polski i żal ściskał nasze serca, ten sam mechanik wraz z żoną zorganizowali nam pomoc! W ciągu paru godzin mieliśmy zapewniony dach nad głową oraz pomoc w naprawie samochodu i załatwieniu używanej skrzyni biegów. I tak zostaliśmy w Andrews przez 3 tygodnie i tak zżyliśmy się z tą malutką społecznością, że wyjeżdżaliśmy ze łzami w oczach, ale wzbogaceni o przyjaźnie na całe życie. 






5. Niezbędne top 5 rzeczy osoby podróżującej to ...


Dobry plecak, wygodne i sprawdzone buty, nóż, latarka i źródło ognia. Jako podróżnicy, którym niestraszne są żadne okoliczności przyrody czy też przygody, uznaliśmy te rzeczy za podstawę, z którą można przetrwać wszędzie. Mając niewiele więcej, przetrwaliśmy tydzień z dzikim plemieniem Huaorani w dżungli amazońskiej. 
A z niematerialnych rzeczy polecamy "zabrać" ze sobą rozsądek, mieć oczy dookoła głowy i słuchać swojego instynktu, a wszystko jakoś się ułoży! 



Bardzo Wam dziękuję, iż mogłam przeprowadzić ten wywiad. Tak ciekawe
odpowiedzi świetnie się czyta :)
Pozdrawiam, Angelika.

Komentarze

  1. Wooow szalony plan z tą wyprawą, może tą dwójkę zobaczymy w "Pytaniu Na Śniadanie" chwaląc się tymi wyprawami? Inspirujący wywiad by samemu to powtóżyci i zwiedzić jakiś inny kontynent.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo bardzo fajna para i super spedzenie czasu mlodosci

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze są motywacją do dalszego działania. :)

Popularne posty z tego bloga

| 5 filmów i seriali które polecam #4 |

5 filmów które polecam